Kulturowe przyzwolenie na przemoc
Sąd powinien opierać się na diagnozie i ocenie służb społecznych, które pracują z rodziną od lat. My tego wszystkiego nie mamy z powodu przekonania, że dziecku zawsze będzie najlepiej w rodzinie, nawet jeżeli od lat jest ona dysfunkcyjna. rozmowa z Jolantą Banach, pełnomocniczką rządu ds. kobiet i rodziny w latach 1995–1997
Jest w naszym społeczeństwie przyzwolenie na bicie dzieci?
Moim zdaniem tak. I to przyzwolenie jest sankcjonowane poglądami niektórych polityków lub celebrytów uznawanych za autorytety.
Ważni ludzie mówią: dostawałem w dzieciństwie lanie i nic mi się nie stało.
Albo jeszcze gorzej: dostawałem od ojca pasem i wyrosłem na porządnego człowieka. To jest głupie gadanie, bo ludzie różnie reagują na krzywdy doznane w dzieciństwie – jedni dają sobie z tym radę, a inni podejmują próby samobójcze albo reagują przenoszeniem wzorców przemocy – mnie ojciec bił, to ja też swoje dziecko uderzę. W sprawie bicia dzieci wszyscy powinniśmy mówić jednym głosem, że nie ma na to przyzwolenia. Na klapsy też nie! Bo od klapsa do katowania dziecka droga jest bardzo krótka. Dlatego wkurzają mnie takie wypowiedzi, jak ministra edukacji Przemysława Czarnka, który głosi pogląd – kto kocha, ten karci.
Wy, na lewicy, zawsze przesadzacie w sprawie przemocy w rodzinie. Gdy się was słucha, można odnieść wrażenie, że przemoc jest wszechobecna, występuje w każdej rodzinie, a to przecież margines.
Nieprawda. Z raportu fundacji „Dajemy dzieciom siłę” wynika, że co dziesiąta nastolatka ma za sobą próbę samobójczą. To się nie bierze znikąd. 70 proc. dzieci przyznaje, że były w jakiś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta