Jak udźwignąć wyborcze obietnice
Wbrew pozorom nawet duże koszty prezentów wyborczych można by pokryć w inny sposób niż zwiększanie długu. Ale wymaga to trudnych, niepopularnych decyzji politycznych, ograniczających rozdawnictwo z publicznej kasy.
Karuzela obietnic składanych przez polityków przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi już ruszyła. Zwykle to propozycje bardzo atrakcyjne dla Polaków, za to niezwykle kosztowne dla finansów państwa. Przykładowo, pomysł waloryzacji świadczenia 500+ do 800+ (czego chce PiS i wszystkie inne partie) niesie dodatkowe wydatki z budżetu na ok. 24 mld zł. Pomysł zaś podwyżki kwoty wolnej od podatku z 30 tys. do 60 tys. zł (PO) to strata w dochodach z PIT rzędu nawet 35 mld zł.
Na kredyt? Ależ skąd
Jednocześnie politycy obiecują, że te prezenty dla wyborców nie będą „na kredyt”, i przekonują, że znajdą się na to konkretne źródła finansowania. PiS wskazuje na uszczelnienie systemu podatkowego i wzrost gospodarczy, PO stawia zaś przede wszystkim na cięcia niepotrzebnych i nietrafionych wydatków (np. rozrośnięte zatrudnienie w rządzie, różnego rodzaju fundusze „partyjne” czy inwestycje typu CPK).
Zapytaliśmy ekonomistów, czy rzeczywiście w takich źródłach można znaleźć duże pieniądze?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta