Kobieta, która nie bała się Stalina
Kim Wanda Wasilewska była dla sowieckiego dyktatora? Czy widział w niej sojuszniczkę w walce ze „starymi” polskimi komunistami? Czy raczej narzędzie w kształtowaniu nowego, powojennego Polaka? A może traktował ją jak kochankę? Czy bardziej córkę?
Czerwona gwiazda Wandy Wasilewskiej rozbłysła w Związku Radzieckim tak szybko i tak gwałtownie z powodu czegoś ważnego, co później umykało zafałszowane przez PRL-owską propagandę, która zrównywała socjalizm z komunizmem. A to, że Wasilewska przed wojną nie była formalnie komunistką, paradoksalnie okazało się jej wielkim atutem.
Wydawać by się mogło, że w porównaniu z polskimi komunistami jest na straconej pozycji. Sama o sobie mówiła, że widziano w niej „pepeesówę”, więc podejrzaną politycznie. Ale na polskich komunistach ciążył jeszcze większy grzech: przynależność do Komunistycznej Partii Polski. Stalin im nie ufał, wszak rozwiązał ich partię. Przynależność do niej równała się w Związku Radzieckim napiętnowaniu.
Mimo że polscy komuniści z radością witali Armię Czerwoną, nie przyjmowano ich w szeregi radzieckiej partii. Po akcji agitacyjnej przed referendum pod koniec 1939 roku, dotyczącym przyłączenia do Związku Radzieckiego zachodnich terenów Białorusi i Ukrainy, w której odegrali rolę propagatorów inkorporacji, przestali być sowieckiej władzy potrzebni. Musiały zadowalać ich, co najwyżej, stanowiska kierowników fabryk, czasem nawet zwykłych nauczycieli. Ich kariery nie eksplodowały tak nagle jak kariera Wandy Lwowny. Byli nawet potrzebni mniej niż polscy pisarze, bo ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta