Dzieci uciekają ze szkoły. Rodzice też
Tradycyjna szkoła powoli odchodzi do lamusa, na co złożyło się wiele czynników. Rodzice przestali wierzyć w skuteczność powszechnej edukacji i zamiast tego stawiają na tę domową, na placówki niepubliczne czy płatne korepetycje. W efekcie nierówności społeczne się pogłębiają.
Choć dla wszystkich partii politycznych resort edukacji nie jest i nigdy nie był kluczowy, to jednak jest on ważny dla życia społecznego. Stąd też, jak wynika z informacji docierających od polityków opozycji demokratycznej, przyszła koalicja dyskutuje o tym, kto posprząta oświatę po ministrze Czarnku i jego poprzednikach. A jest co robić, bo ostatnie osiem lat cechował stale postępujący proces destrukcji szkół.
W jakim stanie PiS pozostawił polskie szkolnictwo? Przede wszystkim nie ma już gimnazjów, które zostały zastąpione przez ośmioletnie szkoły podstawowe. I choć może się wydawać, że – zwłaszcza na prowincji, gdzie wybór szkół jest ograniczony – były one dla dzieci lepszym rozwiązaniem, dziś nie ma już do nich powrotu. – Jeżeli ktoś przyjdzie i powie, że wracają gimnazja, to powiemy nie – mówił kilka dni temu w wywiadzie prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
Ale wiele rzeczy można i należy zmienić – sprowadzić kompetentnych i dobrze wynagradzanych nauczycieli, odchudzić podstawę programową, odideologizować szkoły i kuratoria oświaty. No i zatroszczyć się o to, by do szkół wróciły także dzieci, bo dziś coraz więcej z nich znajduje się poza klasycznym systemem edukacji. I wygląda to wszystko tak, jakby gdzieś obok tworzył się system edukacji równoległej.
– Ucieka ten, komu jest źle. Rodzice, kierując się dobrem dziecka,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta