CPK to punkt odniesienia
Partie poświęciły dużo energii, żeby polaryzująca opowieść o Polsce trafiła pod strzechy. Wydawało im się, że w ten sposób ustawią społeczne zachowania. Nie wzięły pod uwagę faktu, że dialog ze społeczeństwem nie odbywa się już przez tradycyjne media. Rozmowa z Dr. hab. Łukaszem Młyńczykiem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego
Trzy godziny trwała debata w Kanale Zero na temat CPK i obejrzało ją ponad 1 mln ludzi. Tyle samo czasu trzeba było poświęcić na wywiad z generałem Rajmundem Andrzejczakiem o wojsku, wojnie i geopolityce. Do dzisiaj obejrzało go 1,1 mln Polaków. Od kiedy wyborcy chcą słuchać wielogodzinnych debat? Mamy nowe zjawisko w naszym społeczeństwie?
To, co obserwujemy, jest po prostu symptomem zmiany pokoleniowej. 15–20 lat temu wyborcy słyszeli opowieść o społecznym awansie, o szansie wynikającej z obecności w Unii Europejskiej, o otwarciu na standardy zachodnie i na przemiany, które są nieuchronne. Wtedy emocji w polityce nie było zbyt wiele. Obowiązywały hasła PO: „nie róbmy polityki, budujmy mosty” i „ciepła woda w kranie” itd. Pewne emocje przyniosła dopiero organizacja Euro 2012. To wtedy, ścigając się z czasem, budowaliśmy autostrady i stadiony. Pokazywaliśmy, że awans cywilizacyjny odbywa się u nas w ramach Unii Europejskiej. A potem znowu wróciliśmy do ciepłej wody w kranie. I właśnie na takim gruncie wyrosła narracja PiS, że opowieść PO była tylko dla wybranych, dla inteligencji wielkomiejskiej i członków partii, którzy czerpali profity z obecności w UE lub w rządzie. A reszta musiała sobie radzić sama.
To było słynne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta