Silni migranci, słabe służby
Pogranicznicy, policjanci, żołnierze mierzą się na polsko-białoruskiej granicy z wyzwaniami, jakich nie znali.
Kamienie, płonące konary drzew, noże, paralizatory, metalowe kulki wystrzeliwane z procy z ogromną siłą, czy wreszcie prowizoryczne dzidy, takie, której cios okazał się śmiertelny dla 21-letniego żołnierza Mateusza Sitka, młodego chłopaka, który jako szeregowy był jednym z wielu skierowanych na granicę. Migranci sterowani przez białoruskie władze w tym roku dokonali 17 tys. prób sforsowania granicy Polski z Białorusią. Broniący jej mają do czynienia z agresją na niespotykaną dotąd skalę. Migranci są bezkarni, polskie służby – bezradne. – Zmieniamy to – zapewnia „Rzeczpospolitą” Czesław Mroczek, wiceszef MSWiA.
Czym atakują
Młodego żołnierza cios od noża dosięgnął w chwili, kiedy zbliżył się do zapory, by załatać w niej wyrwę. Ostrze noża wbił mu w pierś mężczyzna, który wcześniej próbował w grupie innych sforsować polską granicę. To pokazuje perfidię, z jaką atakuje druga strona, inspirowana i prowokowana przez białoruskich funkcjonariuszy.
Służba na granicy stała się wyczerpująca fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie, zwłaszcza nocą. Napięcie jest ogromne. – Nie wiadomo z której strony nastąpi atak, poleci grad kamieni, metalowe kulki z prowizorycznych procy wystrzeliwanych z gum rozpiętych między drzewami, od których uderzenie w głowę może zabić – opowiada nam jeden...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta