A jednak się wierci
Czy wielbiciel ostryg będzie mówić, że połknął ich sześć, popił dobrym białym winem i one właśnie umierają mu w drodze z przełyku do żołądka?
Ktoś mnie spytał, czy mój ostatni felieton, o kotach, był głosem w burzliwej dyskusji wywołanej przez profesora Jerzego Bralczyka, czy raczej w burzy wywołanej przez jego polemistów. Otóż nie wiedziałam jeszcze, że lato 2024 roku będzie zapamiętane w Polsce jako „lato Bralczyka”, w którym będą przelewały się łzy i żółć. Pisząc o wspaniałym pomyśle Rosjan marzących o zniewoleniu Ukrainy przy pomocy kotów biegających po okopach w pogoni za szczurami czy po polach i objadających ludzkie kości, nie użyłam ani czasownika, że biedne koty umrą, ani że zdechną. Gdyby mnie ktoś pytał, to powiedziałabym, że zostaną zamordowane – albo zginą na polu chwały.
Jak mówimy o psach saperach, które wylatują na minach? A co o koniach zagonionych na śmierć, gdy ciągną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta