I nienawidzi poeta ułana
Nie da się racjonalnie uzasadnić, dlaczego osobista ofiara poniesiona przez kogoś na rzecz wyimaginowanej przez niego wspólnoty, miałaby w jakikolwiek sposób okazać się wiążąca dla innych.
Czy weteran musi być w podeszłym wieku? Etymologicznie tak, w końcu wykluło się to słowo u progu nowożytności z łacińskiego vetus, czyli stary, wzbogacając ówczesną terminologię militarną na równi z kondotierem (od conductere – prowadzić, przewodzić). „Od kondotiera do weterana” – czy byłoby to atrakcyjne hasło werbunkowe we włoskich wojnach domowych? Niekoniecznie. Poza tym inna była wówczas średnia wieku ludzkiego i inna przeżywalność w starciach: od początku więc, mówiąc o weteranie, myślało się raczej o ciężarze doświadczenia niż lat metrykalnych.
Przez stulecia pozostawał weteran postacią ukrywaną trochę wstydliwie w tle, a przynajmniej – dwuznaczną. Owszem, w nowożytnej ikonografii obecna jest postać sędziwego, doświadczonego wodza (co dopiero, kiedy ginie po klęsce pod Cecorą jak hetman Żółkiewski, chcąc – jak mawiano – „trupem swym zawalić drogę do Rzeczypospolitej”!). W poematach i na płótnach pojawia się doświadczony i niewzruszony wojak, prototyp Maćka z Bogdańca: charakterystyczne jednak, że nawet jeśli portretuje go sam Rembrandt, atrybuty profesji (wypolerowany, wyblakły napierśnik) równoważone są przez element czysto dekoracyjny (groteskowo wielkie pióro u kapelusza): to już żołnierz raczej od parady. Wraz z łagodnieniem obyczajów pojawia się miejsce również...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta