Olimpijskie boje smutnych panów
Mistrza pięcioboju wyciągali z sali balowej i z ramion kobiety, szermierza w ostatniej chwili zniechęcali do ucieczki z ekipy, a wybitną lekkoatletkę rozliczali z niewłaściwego stroju. Dla funkcjonariuszy peerelowskiej bezpieki igrzyska okazywały się równie ważne, co dla sportowców.
Igrzyska olimpijskie – szczególnie te letnie – to największe zawodowy sportowe na świecie. Nic zatem dziwnego, że bywają narzędziem w rękach polityków. Po zakończeniu II wojny światowej, do końca lat 80. były również polem konfrontacji dwóch wrogich obozów – z jednej stron państw kapitalistycznych (ze Stanami Zjednoczonymi na czele), a z drugiej tzw. krajów demokracji ludowej, zwanych też socjalistycznymi (tu prym wiódł oczywiście Związek Sowiecki).
W tych ostatnich igrzyskami interesowały się nie tylko władze polityczne, ale również aparat bezpieczeństwa. Tak też było w Polsce Ludowej. Wyjazdy naszych olimpijczyków i osób towarzyszących (w tym kibiców) na nie odbywały się pod czujnym okiem funkcjonariuszy cywilnej oraz – co jest zdecydowanie mniej znane – również wojskowej bezpieki, czyli Służby Bezpieczeństwa i Wojskowej Służby Wewnętrznej oraz ich różnej maści tajnych współpracowników w gronie oficjeli, działaczy, trenerów, dziennikarzy, sztabu medycznego, a także samych sportowców. Nie wspominam nic o poprzednikach SB (Urzędzie Bezpieczeństwa) czy WSW (Informacji Wojskowej), które – zgodnie ze swoją logiką – z pewnością również interesowały się tymi zawodami, gdyż materiały z lat 40. i 50. na ten temat praktycznie się nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta