Klucz do pokoju ukryty w Azji
O ile symbolicznie Kreml może dziś liczyć na wsparcie kilkudziesięciu krajów, o tyle realnie liczą się tylko dwa: Indie i Chiny. Czy Zachód może na nie wpłynąć, by zmusiły Rosję do zakończenia wojny z Ukrainą?
Rosja jest dziś tak zależna od Chin, że jeden telefon od prezydenta Xi Jinpinga (na Kreml – red.) rozwiązałby ten kryzys – oświadczył lapidarnie w lipcowym wywiadzie dla agencji Bloomberg prezydent Finlandii Alexander Stubb. – Gdyby tylko powiedział: czas negocjować pokój, Rosja byłaby zmuszona to zrobić. Nie miałaby wyboru – skwitował.
Przekonanie, że to w Pekinie należy szukać rozwiązania konfliktu, jest już właściwie powszechne – tylko wyrażane jest na różne, często przeciwstawne, sposoby. Z jednej strony tonem przygany, jak w lipcowym komunikacie NATO, opublikowanym podczas szczytu paktu w Waszyngtonie. Chiny „w decydujący sposób umożliwiają” Rosji prowadzenie wojny z Ukrainą – przekonywali w tym dokumencie przedstawiciele państw członkowskich paktu, podkreślając swoje „głębokie zaniepokojenie” tym faktem. Wezwali też Chiny do „całkowitego wstrzymania materialnego i politycznego poparcia dla rosyjskiej wojny” oraz „zbrojeniowej bazy przemysłowej”. „To obejmuje transfer materiałów dwojakiego użycia, jak komponenty uzbrojenia, wyposażenie i surowce, służące potrzebom rosyjskiego sektora zbrojeniowego” – napisano w komunikacie.
Przy suchym i stosunkowo ostrożnym języku komunikatu (o ironio, uznawanym za najmocniej wyrażone przez NATO potępienie chińskiego wsparcia dla Moskwy, odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę) odpowiedź...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta