Podwyższony poziom szczęścia
Tata powiedział mi, że raczej nie zostanę mistrzynią świata, ale ja zawsze wierzyłam, że mi się w sporcie uda. Podobno płakał, kiedy zdobyłam medal. Rozmowa z Aleksandrą Kałucką, brązową medalistką olimpijską we wspinaczce sportowej
Często pani słyszała w życiu, że czegoś nie da się zrobić?
Myślę, że tak. Nawet jeszcze kilka lat temu, kiedy szłam na studia matematyczne, często słyszałam od różnych osób, że nie dam rady studiować oraz trenować, i że to zły pomysł. A skończyło się tak, że obroniłam pracę licencjacką, a po drodze nie oblałam żadnego egzaminu. Często jako sportowcy słyszymy, że będzie bardzo ciężko, albo że się nie da. Pamiętam, że gdy miałam 10, a może 12 lat, to powiedziałam głośno, że będę mistrzynią świata i usłyszałam, że to raczej nie jest możliwe. Kilka lat później zostałam mistrzynią świata juniorów. Zawsze mocno wierzyłam, że mi się uda.
Od kogo pani usłyszała, że się nie da?
Od taty.
I było: „Tato, ja ci udowodnię”?
Raczej nie staram się nikomu niczego udowadniać, a jeśli już, to samej sobie, że mogę coś zrobić. Nie pamiętam dokładnie tamtej sytuacji, bo byłam dzieckiem, ale chyba pomyślałam, że i tak to zrobię. Pochodzę z małego miasta, jakim jest Tarnów, i chociażby mój dziadek też nie wierzył, że jestem w stanie osiągać sukcesy. Wszyscy myśleli, że będę „zwykłą dziewczynką”, ale wszystko poszło w dobrym kierunku.
Dzisiaj można powiedzieć, że pani siebie trochę nie doszacowała, bo już jest medal olimpijski, a to chyba nawet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta