Zamach uratuje Trumpa?
Druga w ciągu dwóch miesięcy próba zamordowania byłego prezydenta może rozstrzygnąć o wyniku wyborów 5 listopada.
Uzbrojony w karabinek automatyczny AK-47 Ryan Wesley Routh znajdował się w niedzielne popołudnie zaledwie kilkaset metrów od Donalda Trumpa, gdy funkcjonariusz Secret Service zauważył wystającą ponad krzaki broń i oddał strzały w kierunku napastnika. Miliarder poruszał się wówczas między piątym i szóstym dołkiem swojego pola golfowego w West Palm Beach na Florydzie. Routh próbował uciekać czarnym nissanem, ale został niedługo później zatrzymany przez policję.
13 lipca Thomas Crooks znajdował się jeszcze bliżej Trumpa, gdy oddał w trakcie wiecu w Butler w Pensylwanii strzały w kierunku kandydata republikanów, raniąc go w ucho. Jak to możliwe, że w niedzielę ochrona znów pozwoliła, aby kolejny zamachowiec znalazł się w tak niewielkiej odległości od swojego celu? – Gdyby to był urzędujący prezydent, całe pole golfowe byłoby objęte ochroną. Ale ponieważ jest to były prezydent, Secret Service asekuruje tylko miejsca, które uznaje za potencjalnie niebezpieczne – tłumaczył szeryf hrabstwa Palm Beach Ric Bradshaw.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Joe Biden zapowiedział, że wzmocni ochronę swojego byłego rywala. Wątpliwe jednak, aby to uśmierzyło...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta