Uchwałę rządu można różnie interpretować
Dzięki brakowi nazwiska Beniamina Netanjahu w uchwale rząd mógłby tłumaczyć, że chodziło o bezpieczeństwo delegacji Izraela. To szansa na uniknięcie blamażu.
Potężny kryzys wizerunkowy, który podważył wiarygodność Polski jako kraju szanującego zobowiązania międzynarodowe i dążącego do ścigania sprawców zbrodni wojennych, został wywołany przez list prezydenta Andrzeja Dudy apelującego o umożliwienie udziału w obchodach wyzwolenia obozu koncentracyjnego premierowi Izraela Beniaminowi Netanjahu. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał wobec Netanjahu nakaz aresztowania (a także Joawa Galanta, byłego ministra obrony, i Mohammeda Diaba Ibrahima al-Masriego, dowódcy palestyńskich Brygad al-Kassam) w listopadzie ub. roku.
W odpowiedzi w czwartek Rada Ministrów przyjęła uchwałę, w której oświadcza, iż rząd „zapewni wolny i bezpieczny dostęp i udział w tych obchodach najwyższym przedstawicielom Państwa Izrael”.
– Doszło do sytuacji skandalicznej, wręcz katastrofy. Została ona jednoznacznie odczytana, również przez sam MTK, jako zaprzeczenie możliwości wykonania nakazu aresztowania i obiecanie ochrony osobie ściganej przez Trybunał. Mimo że ani w jednym, ani w drugim piśmie nie padło żadne nazwisko. Jak się możemy domagać ścigania innych zbrodniarzy, jeśli osobom ściganym przez MTK obiecujemy zapewnić bezpieczeństwo? Jak Polska może twierdzić, że dąży do zapobiegania popełnianiu i ścigania najpoważniejszych zbrodni międzynarodowych, jeśli rząd komunikuje, że nie zamierza uznawać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)