Jeśli nawet pracownik nie pojawił się w firmie, nie warto spieszyć się z jego zwolnieniem
Porzucenie pracy jest częstą przyczyną dyscyplinarek. Nie zawsze nieobecność świadczy jednak o porzuceniu. Jeśli zwolniony z powołaniem tej przyczyny pracownik pozwie pracodawcę, ma dużą szansę na wygraną.
Porzucenie pracy nie jest wskazane w kodeksie jako odrębna podstawa do zwolnienia pracownika bez zachowania okresu wypowiedzenia. Mimo to pracodawcy często powołują je jako przyczynę dyscyplinarek. To ryzykowne.
Pracownik zwolniony z naruszeniem przepisów bądź potrafiący wykazać, że przyczyna rozwiązania umowy o pracę była niezasadna, może zostać przywrócony do pracy lub uzyskać odszkodowanie w wysokości wynagrodzenia za okres trzech miesięcy. W sprawach będących pokłosiem zastosowania przez szefa sankcji za nieusprawiedliwioną nieobecność o przegraną pracodawcy nie jest trudno. Chociaż subiektywne przekonanie szefa o tym, że podwładny porzucił pracę, może wydawać się uzasadnione, to pośpiech często mści się na szefie w sądzie.
Spóźnione usprawiedliwienie
Po pierwsze – wbrew pozorom bardzo łatwo o pomyłkę przy wskazywaniu przyczyny rozwiązania umowy w okolicznościach takiej sprawy. Po drugie – pracownik często wcale nie porzuca pracy, tylko po prostu nie usprawiedliwia swej nieobecności lub robi to zbyt późno. Stosowanie sankcji za te zachowania w orzecznictwie Sądu Najwyższego wywołuje natomiast sporo kontrowersji.
Przypomnimy, że pracownik może z własnej inicjatywy rozstać się z pracodawcą w trojaki sposób – proponując porozumienie o rozwiązaniu stosunku pracy, wypowiadając umowę albo rozwiązując ją bez wypowiedzenia, jeśli pracodawca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)