Polska i Ukraina, zawiedziona miłość
W polskiej polityce zapanowała niespotykana jednomyślność: nie będziemy wysyłać wojska do Ukrainy, choć może to zaszkodzić naszym strategicznym interesom. Ale nie o interesy tu idzie.
Jako pierwszy dogmat ogłosił Donald Tusk, bodaj jeszcze podczas szczytu w Paryżu. Nie bacząc na to, że nasi europejscy sojusznicy zostali ze swoim pomysłem jak Himilsbach z angielskim. A przecież ten sam Tusk jeszcze niedawno ścigał się na proukraińskość z PiS i prezydentem Dudą, który jest mistrzem w tej konkurencji. Oczywiście, natychmiast swój sprzeciw w sprawie wysłania wojsk za naszą wschodnią granicę ogłosił Jarosław Kaczyński. Chyba na wszelki wypadek, skoro rząd takich planów nie ma. Ba, minister obrony z koalicyjnego PSL poszedł jeszcze dalej, stwierdzając, że nie ma szans na przyjęcie Ukrainy do NATO. Co do Konfederacji, ta zawsze była ukraińskosceptyczna, a dziś jest wręcz antyukraińska, więc sprawa jest jasna.
Tak zatem ci,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)