Polska prawica na koncercie mocarstw

autor zdjęcia: Biały Dom/X

źródło: Rzeczpospolita

Prezydent Andrzej Duda był zdania, że Ukraina powinna zostać przyjęta do NATO. Czy zmienił stanowisko po rozmowie z Donaldem Trumpem?

Nasi krajowi konserwatyści dopiero co przyjęli triumf Donalda Trumpa owacjami, bo nareszcie zyskali za granicą silnego sojusznika ideowego, który dokonał antyprogresywnego zwrotu i zmienia politykę migracyjną. Jak więc go krytykować, kiedy w tym samym czasie siada do stołu z Putinem i chwali Rosjanina, iż ten „go szanuje”?

Zwracałem uwagę Donaldowi Trumpowi, że dla nas, jako sąsiada Ukrainy, jest najważniejsze, żeby ta wojna zakończyła się sprawiedliwym i trwałym pokojem. Takim, który będzie oznaczał, że Rosja już nikogo nie zaatakuje, bo my chcemy być bezpieczni” – powiedział prezydent Andrzej Duda dziennikarce Polsat News w dzień swojego spotkania w Waszyngtonie z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Rozmowa trwała podobno około dziesięciu minut, co stało się przedmiotem drwin przeciwników Dudy w Polsce. Ja bym jednak nie drwił, bo każda próba oddziaływania na nową administrację USA jest czymś uzasadnionym.

Wcześniej prezydent Duda odbył w Warszawie dłuższe rozmowy z amerykańskim sekretarzem obrony Pete’em Hegsethem i wysłannikiem Trumpa gen. Keithem Kellogiem. Polska głowa państwa została więc wyróżniona, ale czy te konsultacje to tylko kurtuazja, czy realna wymiana myśli?

Jest w tym coś paradoksalnego. W poniedziałek, czyli w dzień trzeciej rocznicy pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę, Andrzej Duda występował w Polsacie. Zapewniał, że Donald Trump znakomicie rozumie sytuację we wschodniej Europie, a jego polityka jest „wyrafinowana”. Polski prezydent był przez lata jednym z najbardziej proukraińskich polityków. Do końca, wbrew PiS, podtrzymywał pogląd, że nasz wschodni sąsiad powinien być przyjęty do NATO. Tuż przed wyprawą do...