Kary dla kierowców. Na skróty i na chybił trafił
Konfiskata pojazdu, dożywotnie odbieranie prawa jazdy, grzywny, kary, nawiązki – to wszystko świetnie brzmi, ale niewiele zmienia w kwestii bezpieczeństwa na drogach. Prawa nie powinno się tworzyć w emocjach, pod wpływem oczekiwań opinii publicznej. Nawet najlepsze przepisy będą zaś bezużyteczne bez należytej egzekucji. A u nas szwankuje i jedno, i drugie.
Zacznijmy od podstaw. Jedną z pierwszych rzeczy, jakiej człowiek się dowiaduje na studiach prawniczych, jest to, że zmiana prawa (a już w szczególności karnego) ma charakter ulitma ratio. Czyli sięga się po nią w ostateczności, gdy danego problemu nie da się rozwiązać innymi środkami. Co więcej, ten problem i jego skala muszą być rzeczywiste, a nie wyobrażone, co oznacza, że należy najpierw zbadać skalę problemu, sprawdzić, jak można mu przeciwdziałać, a dopiero gdy to jest niemożliwe bez zmiany przepisów, opracować receptę.
Nudy. Takie działanie jest żmudne, kosztowne i co najważniejsze – nie przynosi punktów w sondażach. To, co się opłaca, to reagowanie na rozpalone emocje zbulwersowanej opinii publicznej. Tak było w 2014 r. po wypadku w Kamieniu Pomorskim, gdy pijany i naćpany kierowca wjechał w grupę pieszych, zabijając sześć osób – w tym dziecko – a dwoje kolejnych dzieci raniąc. W reakcji na to ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział zmiany w prawie. Zmaterializowały się w formie tzw. ustawy o pijanych kierowcach, którą wprowadzono zatrzymywanie prawa jazdy oraz wysokie nawiązki w wysokości co najmniej 5 i 10 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej (później przemianowany przez Zbigniewa Ziobrę na niesławny już Fundusz Sprawiedliwości), a także zatrzymywanie prawa jazdy na trzy miesiące za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h.
Z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
