Poukładany na nowo Bliski Wschód
Donalda Trumpa poza Ameryką najbardziej interesuje Bliski Wschód. Stamtąd chce ściągnąć najwięcej pieniędzy – od monarchii znad Zatoki Perskiej. Tam też najchętniej wydaje amerykańskie pieniądze – na pomoc Izraelowi.
Prezydent Stanów Zjednoczonych dużo mówi, dużo zapowiada, dużo obiecuje, rzuca wiele gróźb. W polityce, jak w życiu, ważne są jednak nie słowa, lecz czyny. Donald Trump werbalnie nie czuje się niczym ograniczony, jest jak stand-uper, który za wszelką cenę chce przyciągnąć uwagę, jak trzeba, to naruszając reguły, łamiąc tabu.
A czyny Trumpa dowodzą, że nie ma na świecie istotniejszego dla niego zagranicznego przywódcy niż premier Izraela Beniamin Netanjahu. Z nim w ciągu pół roku urzędowania spotkał się w Białym Domu już trzykrotnie. Zawsze go w jakiś sposób wyróżniając. Netanjahu był pierwszym zagranicznym przywódcą przyjętym przez Trumpa, zaraz po inauguracji. Potem Netanjahu pierwszy dostał zaproszenie po zapowiedzi przez amerykańskiego prezydenta nałożenia wysokich ceł na wiele państw świata, w tym, co ciekawe, także na Izrael. Ostatnio, podczas trzeciej wizyty w ciągu ledwie sześciu miesięcy, przyjmował izraelskiego premiera wyjątkowo długo i nie ograniczył się do występów z nim w Gabinecie Owalnym, delegacje obu krajów omawiały ważne sprawy przy obiedzie w rzadziej wykorzystywanym Błękitnym Pokoju (również o owalnym kształcie).
Wielkie pieniądze od monarchii
Czyny dowodzą też, że największe interesy Donald Trump zamierza robić z bogatymi krajami Zatoki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)