Piękne wielkie fantazje
Trzeba zagłębić się daleko w przeszłość, aby znaleźć prezydenta, który podobnie zmieniłby Stany Zjednoczone w ciągu zaledwie pierwszych sześciu miesięcy w Białym Domu. I to na gorsze.
Donald Trump uważa, że Bóg powierzył mu specjalną misję. Cudem wyszedł przecież cały z zamachu na swoje życie. Na sucho uszły mu bardzo poważne oskarżenia o próbę obalenia władzy Joe Bidena i przejęcia siłą kontroli nad obradami Kongresu, zamiar sfałszowania wyborów, defraudacje i gwałty. No i pomijając Grovera Clevelanda pod koniec XIX w., okazał się jedynym prezydentem USA, który po pierwszej kadencji stracił Biały Dom, a potem do niego wrócił. Czyż to wszystko nie są znaki od opatrzności? Tak przynajmniej uważa Trump. – Dlatego już nic i nikt nie zatrzyma go przed wprowadzeniem bardzo radykalnej wizji przebudowy Ameryki – mówi „Plusowi Minusowi” proszący o zachowanie anonimowości wysokiej rangi amerykański dyplomata w Waszyngtonie.
Najbardziej niepokojąca jest jego walka z wolnością i rządami prawa. Ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych zapisali w Konstytucji system wzajemnie równoważących się ośrodków władzy. Chcieli w ten sposób upewnić się, że w Nowym Świecie nie powtórzą się doświadczenia Zjednoczonego Królestwa, które musiało stawić czoła autokratycznym monarchom.
Ten system zdał egzamin czasu. Przez dwa i pół wieku zapewniał, że Ameryka obroniła swoją demokrację. Ale Donald Trump znalazł w nim lukę. To Sąd Najwyższy, który w ostatecznym rozrachunku interpretuje ogólne przecież zapisy ustawy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
