Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Buntownik, który gwizdał w świątyni

19 lipca 2025 | Plus Minus | Elijah Wald
autor zdjęcia: JACOB FORSELL/TT News Agency via AFP
źródło: Rzeczpospolita
źródło: Rzeczpospolita

Na festiwalu Newport w 1965 r. Bob Dylan pokazywał, kim jest i o co mu chodzi. Nie miał najmniejszego zamiaru udowadniać, że nadal należy do prestiżowej folkowej kliki.

Dla wielu ludzi historia Newport z 1965 roku jest prosta: Bob Dylan był zajęty narodzinami, a każdy, kto nie powitał tej przemiany entuzjastycznie, był widocznie zajęty powolnym umieraniem. Paul Nelson (założyciel wraz z Jonem Pankake fanzinu pod tytułem „The Little Sandy Review” – przyp. red.), ujął to dosadnie w pożegnalnym tekście, gdy odchodził z magazynu „Sing Out!”: „Nie miejcie złudzeń, publiczność musiała dokonać jasnego wyboru – i dokonała go. […] Wybrali duszenie się zamiast nowatorstwa i przygody, cofanie się zamiast ruchu naprzód, martwą dłoń zamiast żywej”.

Nie trzeba było się z nim zgadzać, by dostrzec, że nastąpił punkt zwrotny. „Gdy Dylan przeszedł na elektryczność, to był początek końca” – mówi George Wein (pianista jazzowy i producent, współtwórca Newport Jazz Festival – przyp. red.). Festiwal w Newport „przetrwał jeszcze cztery lata, ale już nigdy nie był taki sam. Od tamtej chwili nie byliśmy już »właśnie tym«, przestaliśmy być modni, przestaliśmy się liczyć. Byliśmy po prostu folkowcami z dawnych czasów”.

Wein nie ocenia ani Dylana, ani publiczności – po prostu stwierdza fakty: „Kiedy na scenę weszli Beatlesi, ogromna część młodzieży ruszyła za nimi. Wciąż jednak mnóstwo ludzi walczyło o muzykę akustyczną. A Bobby Dylan i Joan Baez byli królewską parą tego świata. Nie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 13230

Wydanie: 13230

Zamów abonament