89 sekund do apokalipsy
Od zrzucenia przez Amerykanów bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki minęło już 80 lat. Ludzie zapominają, jakie spustoszenie niesie ta broń. I coraz poważniej myślą o jej ponownym użyciu.
Ta jesień może być dla Korei Południowej przełomowa. Jeśli w ramach przeglądu rozmieszczenia sił zamorskich Pentagon zdecyduje o zasadniczej redukcji czy w ogóle wycofaniu 30 tys. Amerykanów stacjonujących na Półwyspie Koreańskim, w Seulu zapewne zapadnie decyzja o budowie własnego arsenału jądrowego. W tajemnicy. Wówczas w ślady Koreańczyków pójdzie Japonia. Co z kolei zachęci do podobnego ruchu kraje europejskie, w tym Niemcy i Polskę. Wyścig po atom nie miałby wówczas już żadnych ograniczeń.
– Jeśli nawet kraje europejskie dałyby przykład pogwałcenia Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (TNP), szybko obudzilibyśmy się w świecie, w którym 30-40 państw ma broń jądrową. Bo przecież potencjał budowy takiego uzbrojenia istnieje w całej Europie Zachodniej, w wielu krajach azjatyckich, także w państwach Zatoki Perskiej. Wrócilibyśmy do prawa dżungli, każdy działałby na własną rękę. Wówczas odstraszanie jądrowe przestałoby działać, ta broń zostałaby użyta – ostrzega w rozmowie z „Plusem Minusem” dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi.
Szantaż Kima, ofensywa Chin
Z centrum Seulu do linii demarkacyjnej jedzie się autem ledwie 40 minut. Dalej rozciąga się imperium Kim Dzong Una: zmilitaryzowane, biedne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)