W trwałej ondulacji w pole i do obory
W czasach PRL-u od kobiet mieszkających na wsi oczekiwano, aby upodabniały się wyglądem do mieszkanek miast oraz bohaterek prasy i telewizji, by gotowały urozmaicone posiłki, a jednocześnie pracowały kilkanaście godzin dziennie w polu i przy zwierzętach.
Wbadaniach nad aktywnością zawodową kobiet w XX wieku często pomijane były wiejskie gospodynie. W tradycyjnej rodzinie na wsi główną rolę produkcyjną miał odgrywać mężczyzna, samodzielna praca kobiet pozostawała niezauważona. Wykresy odnotowywały obecność kobiet w przemyśle czy usługach, w większości ignorowały natomiast nie tylko pracę opiekuńczą czy wychowawczą, wykonywaną niezależnie od pochodzenia, ale także faktyczny wpływ kobiet na rozwój rolnictwa. Jeszcze do połowy lat siedemdziesiątych aktywność żon rolników opisywano jako „przy mężu”, a kategoria „wieku zdolności do pracy” zupełnie rozmijała się z faktem, że w gospodarstwie zaangażowane do roboty były zarówno dzieci, jak i osoby starsze. Osobno należałoby rozpatrywać kobiety nieposiadające ziemi, najmujące się „na czarno” do pracy sezonowej w cudzych gospodarstwach oraz żyjące ze sprzedaży różnego rodzaju wyrobów.
Masowa aktywizacja zawodowa kobiet w XX wieku odbywała się tak naprawdę poza rolnictwem – na wsiach kobiety pracowały bowiem od zawsze. Z szacunkowych danych wynika, że w roku 1921 z ogółu aktywnych zawodowo kobiet aż osiemdziesiąt pięć procent stanowiły właśnie te pracujące na roli, choć szacunki te obejmowały głównie służące w folwarkach oraz nieliczne posiadaczki ziemi. W latach 1950–1989, a więc w dużej mierze za sprawą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

