Inspektora pracy nie trzeba będzie szczuć psem. Zadziała rozsądnie
Nie będzie polowań na czarownice, ale gdy znajdziemy ewidentne unikanie zawierania umów o pracę, będziemy działali stanowczo – tak o nowych kompetencjach Państwowej Inspekcji Pracy mówi Marcin Stanecki, główny inspektor pracy.
Instytucja, którą pan kieruje, dostanie nowe uprawnienia: decyzje zmieniające umowy cywilnoprawne w umowy o pracę. Czy Państwowej Inspekcji Pracy wystarczy sił na nowe zadania?
Cieszymy się z tej reformy i to nie tylko dlatego, że dostaniemy nowe uprawnienia, ale też z dziesięcioprocentowego wzrostu budżetu Państwowej Inspekcji Pracy na przyszły rok. To może nam pozwolić na wzmocnienie kadrowe. Mamy dziś około 1500 inspektorów pracy, ale jeszcze kilka lat temu było ich ponad 1800. Wielu dobrych specjalistów, wykształconych podczas naszych aplikacji, za państwowe pieniądze, odeszło do pracy w sektorze prywatnym za znacznie lepsze wynagrodzenia niż u nas. Mam też nadzieję, że dzięki planowanemu połączeniu naszych baz danych z tymi należącymi do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Krajowej Administracji Skarbowej nasze kontrole będą częściej trafiały tam, gdzie są nieprawidłowości. Będą tym samym bardziej skuteczne.
Czy nasilą się kontrole umów zleceń czy umów z samozatrudnionymi?
Pamiętajmy, że poza tymi zadaniami Państwowa Inspekcja Pracy ma też inne. Rocznie dociera do nas około 50 tys. skarg i ta liczba z roku na rok się zwiększa. Aż 40 proc. z nich dotyczy czasu pracy i wynagrodzeń. Spodziewamy się, że teraz wzrośnie liczba skarg związanych z umowami cywilnoprawnymi. Planujemy dwieście kontroli w tym zakresie, ale jeśli skarg na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
