Mniej sędziowskich delegacji
Spadła liczba sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości, ale trafia tam więcej referendarzy i urzędników sądowych. – To pasożytowanie na sądach – komentuje szef Iustitii.
Prawnicy, politycy i organizacje społeczne zgodnie przyznają, że jedną z największych zmór wymiaru sprawiedliwości są długotrwałe procesy sądowe. Przyczyn tego zjawiska jest wiele, ale jedną z kluczowych są braki kadrowe w sądach. Zjawisko to potęguje m.in. nierozwiązany problem składu tzw. neo-KRS, w związku z czym minister sprawiedliwości nie ogłasza nowych konkursów sędziowskich.
Każdy etat orzeczniczy jest zatem na wagę złota. W tym kontekście niebagatelne znaczenie mają sędziowie delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy podczas wykonywania obowiązków w resorcie nie orzekają. Co ważne, mowa nie tylko o sędziach, ale także referendarzach, kuratorach, asystentach sędziów oraz urzędnikach sądowych, którzy również otrzymują delegacje do MS.
Problem ten dostrzegła Najwyższa Izba Kontroli, która w ubiegłorocznym raporcie wskazała, że liczba pracowników sądów delegowanych do MS w ostatniej dekadzie wzrosła ze 161 w 2013 r. do 388 w 2023 r. Największą grupę wśród nich stanowili sędziowie, których pod koniec rządów PiS na delegacji w resorcie było 142. Systematycznie wzrastała także liczba delegowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)