Wolę być starą panną, a rolnika za męża nie chcę
Córka […] mówi mi ciągle, że nie chce pola. Niechby był przyszły mąż biedny, tylko żeby mieszkać gdzieś w mieście, w Opolu. [...] A ja, jak wychodziłam za mąż [...], to nas było pięcioro, a pola mało, mój miał dużo, 7 morgów i konia, i zabudowania, a był jeden. Ja i za niego poszła.
Ludność miast Polski zrównała się z liczbą ludności wiejskiej. Ustalono umownie, że urodzony wczoraj w Lublinie chłopak dokonał tego zrównoważenia” – odnotował socjolog 15 grudnia 1966 roku. W tymże roku przetoczyły się wielkie uroczystości Tysiąclecia Państwa Polskiego, połączone z wojskowymi defiladami i innymi pokazami siły PRL. Wysoki przyrost naturalny miał być potwierdzeniem dobrostanu społecznego, a urbanizacja – dawać nowe podstawy bytu. Lecz przyrost naturalny powoli słabł, a migracje zwiększały liczebność miast w większym stopniu niż urodzenia. Najwięcej przyjezdnych stanowili młodzi ludzie w wieku 20–29 lat, co wiązało się najwyraźniej z poszukiwaniem wykształcenia, pracy i zmiany pozycji społecznej. Szybciej też rosła skala migracji kobiet niż mężczyzn – był to ważny sygnał rysującej się zmiany.
„Lutek przyjechał z prześlicznym bukietem kwiatów, który wykpiwała potem matka. […] Spał z ojcem w pokoju, za którego ścianą postękiwała krowa i zawsze było doskonale słychać, jak robiła kupę. Następnego dnia wyjechał. Na mnie posypały się gromy. Że rozwodnik, że w Boga nie wierzy, że za długo ze mną spacerował wieczorem, że bardzo mu »nadskakuję«, że chodził nad stawem w slipach, że taki wstyd, a co by było, gdyby się ludzie dowiedzieli! Taka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
