Wolność opowieści, ryzyko marki
Spór o AI w komiksie nie jest sporem o przyszłość technologii, lecz o to, kto podpisuje obraz. Artysta nadal ma imię i rękę. Reszta to kwestia czasu, gustu i etyki.
Enrico Marini, jeden z najgłośniejszych europejskich twórców komiksu, mówi o dwóch prędkościach tego medium. Rynek frankofoński daje mu swobodę i prawa do własnych światów – album po albumie, bez pośpiechu i z autorską odpowiedzialnością. Rynek amerykański nagradza prestiżem i profesjonalizmem pracy przy cudzej marce (w jego przypadku: Batman). Wymaga jednak akceptacji reguł gry oraz liczenia się z ryzykiem: jeśli scenariusz nie przejdzie weryfikacji, nie można zanieść go w inne miejsce. Równolegle rośnie presja sztucznej inteligencji w branży komiksowej–narzędzia wygodnego i masowego, lecz z perspektywy rysownika grożącego ubywaniem zleceń i erozją zaufania do obrazu. Pomiędzy tymi biegunami Marini układa własny plan na siebie: domknięcie sagi „Orłów Rzymu”, powrót do „Skorpiona” w formie samodzielnego one-shota, sporadyczne wypady do DC/Marvela „dla frajdy”, ale bez utraty wewnętrznej suwerenności.
Dwa modele, dwie odpowiedzialności
Na rynku francusko-belgijskim Marini funkcjonuje w trybie „album po albumie” (mowa o 60-stronicowych komiksach, które na rynku frankofońskich komiksów traktowane są jako element kultury wysokiej, zwłaszcza na artystycznych aukcjach). To on tworzy świat i postaci, to on prowadzi narrację i bierze odpowiedzialność za całość – także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)



