Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Dzień, w którym Bóg odebrał mu rozum

21 lutego 1998 | Kraj | ZŻ

Wchodził do chat i strzelał do niczego nie spodziewających się sąsiadów. Mordował, nie zważając na wiek i płeć. Mierzył do wszystkiego, co się ruszało.

Dzień, w którym Bóg odebrał mu rozum

ZYGMUNT Ż DANOWICZ

z wilna

Układając się do snu, często kładł obok strzelbę. Moje pytania, czy chociaż jest załadowana, kwitował milczeniem. Teraz dochodzę do przekonania, że widocznie nie dowierzał również mnie. Zresztą wygarnął mi to raz prosto w twarz. Powiedział, że jestem wrogiem i należę do bandy -- opowiada Stanisława Grudzińska, była żona Leonarda Zawistonowicza, 59 - letniego rolnika we wsi Drawcze na Wileńszczyźnie, który 15 lutego zamordował osiem osób i ranił dwie.

To była niedziela po południu. Uzbrojony w dwie strzelby zbrodniarz wchodził do chat i strzelał do niczego nie spodziewających się sąsiadów. Mordował, nie zważając na wiek i płeć. Mierzył do wszystkiego, co się ruszało. Zabił psa, podobno strzelał też do chodzących po podwórku kur. Śmiertelnych ofiar mogło być więcej, gdyby rozjuszonego "strzelca" nie obezwładniło czterech wracających z lasu mężczyzn. Co prawda najmłodszy znich -- siedemnastoletni Vilius Kalibatas -- przypłacił to życiem. Dziadek, lekko ranny ojciec i brat Viliusa na miejscu wymierzyli sprawiedliwość, okładając mordercę pięściami i kolbami odebranych...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1316

Spis treści
Zamów abonament