Dziennik pisany nocą
Stare Miasto w Lublinie
FOT. EDWARD HARTWIG
GUSTAW HERLING-GRUDZIŃSKI
Neapol, 30 listopada 1997
Z Ameryki zatelefonował dziś Jan Nowak-Jeziorański. "Poznajesz po głosie?". "Nie poznaję". Tyle lat już upłynęło od czasu, gdy w Monachium był to dla mnie głos (w telefonie) rozpoznawalny natychmiast.
Był w Jachrance, na konferencji z udziałem Jaruzelskiego i Kani, marszałka Kulikowa i jego szefa sztabu generała Gribkowa, Pipesa i Brzezińskiego, Andrzeja Paczkowskiego, Modzelewskiego, Bujaka. Amerykanie zażyczyli sobie (i zapłacili za to życzenie) poznać "całą prawdę" o ogłoszeniu stanu wojennego. Nowak wciąż jeszcze mówi o Jachrance z podnieceniem. "W najśmielszych marzeniach etc.". "Napisz o tym książkę, a nie jeden czy dwa artykuły" - próbuję. "Nie mam na to czasu". Wierzę, ale jaka szkoda! Ile można opowiedzieć w rozmowie telefonicznej? A na dobrą sprawę nawet książka nie wystarczy. Gdybyśmy mieli dramaturgów interesujących się nie tylko rafinacjami w stylu Becketta, albo niekiedy Rosją w stylu dziesiątej wody po Czechowie, powstałby spektakl przejmujący, sięgający do "narodowych trzewi". Spektakl, który w napięciu ogląda się po wielu dziesięcioleciach, a może i dłużej. No, ale nie mamy, więc żegnajcie marzenia.
Nowak wybrał w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta