Te małe drogie detale
Te małe drogie detale
To pewnie zwykła babska próżność, ale zawsze bardzo lubiłam drobiazgi uzupełniające strój. Czasami były one dla mnie ważniejsze niż płaszcz czy sukienka, bo nawet najlepszego stroju nie widać, jeśli niezostały doń dobrane odpowiednie dodatki.
DANUTA WALEWSKA
Kiedyś szczytem mody były naszyjniki indyjskie. Swoje kupowałam najczęściej na delhijskiej ulicy Janpath. Wybierałam te z Kaszmiru, zdobione małymi muszelkami czy sporym kawałkiem emalii. Najdroższy nie kosztował więcej niż 4-5 dolarów, co było kwotą sporą, stanowiącą jedną czwartą delegacyjnej diety. Potem Indie przyjechały do Polski. Dodatki pojawiały się na początku nieśmiało, na małych straganach. Teraz jest ich już znacznie więcej, bo sklepy z biżuterią i ubraniami importowanymi z Indii rozmnożyły się w całej Polsce. Cena drobiazgów pozostała ta sama, ale straciły swoją największą zaletę -- ekskluzywność.
Przerzuciłam się na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta