Żałoba
PROZA
Żałoba
JANUSZ KRASIńSKI
Burzowa chmura zakryła słońce i w pokoju pociemniało. Wanda siedziała przy otwartych drzwiach na taras, z nożykiem w jednej i z na wpół obranym ziemniakiem w drugiej ręce. Szymon, wsparty łokciami na stole, z głową ciężką jak ołów, przeglądał maszynopis swej książki. Obok docent Andrzej wybebeszał zpapierów starą skórzaną teczkę. Dzwoniło ciszą. Wśród pogrążonych w półmroku sprzętów wybijało się białe dziecięce łóżeczko z wysoką drabinką szczebelków. Stało tu już od miesiąca, zbyteczne, przeraźliwie puste. Za oknem zerwał się wiatr, zatargał krzewami. Wanda nie poruszyła się. Docent odłożył wyjęty z teczki kolejny szpargał, podszedł do szklanych drzwi i zamknął je przed zamiecią. -- Tak myślę, córuchno -- rzekł -- czy nie powinnaś wrócić do twej zarzuconej pracy? Biografia. .. dziś mogłabyś ją wydać. Wychodzi teraz tyle zatrzymanych przedtem książek.
Szymon schował twarz w dłoniach i przywarł rozpalonym czołem do zimnego blatu. Aaa. . o czym on mówi, biografia! O tak, po wyjściu zapełniała nią pustkę wyludnionego domu, lecz gdy tylko wypuszczono jej matkę, zaniechała. I co ją teraz może obchodzić Sienkiewicz? ! Ta ponura pustka jest nie do zapełnienia, tak jak i to łóżeczko. -- Posłuchaj Wandziu -- podjął znowu docent. -- Ja też nie mogę po tym dojść do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta