Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Wszystkie nasze słowa

31 października 1998 | Plus Minus | GG

Pewnego upalnego lata w Rzymie, jadłem lody, które -- nie miałem najmniejszych wątpliwości -- miały smak Mozarta

Wszystkie nasze słowa

GABRIEL GARCIA MARQUEZ

Miałem pięć lat, kiedy mój dziadek, pułkownik, zabrał mnie ze sobą, żeby mi pokazać zwierzęta z cyrku, goszczącego przejazdem w Aracataca. Najbardziej przykuł moją uwagę rodzaj garbatego konia o żałosnym izatroskanym wyrazie pyska. "To wielbłąd" -- powiedział mój dziadek. Ktoś obok wtrącił się mówiąc: "Przepraszam, pułkowniku, to dromader". Teraz wyobrażam sobie, jak musiał czuć się dziadek, kiedy ktoś poprawił go w obecności wnuka, ale zachował się z godnością i zapytał:

-- A jaka jest różnica? -- Nie wiem -- odpowiedział tamten -- ale to jest dromader.

Dziadek nie był człowiekiem wykształconym ani nie starał się nim zostać, bowiem w wieku czternastu lat uciekł ze szkoły, żeby wziąć udział w jednej z niezliczonych wojen domowych w regionie karaibskim i nigdy nie wrócił do nauki. Przez całe życie był jednak świadomy swoich braków i chciwie chłonął wszelkie wiadomości, które rekompensowały te braki z nadwyżką.

Tamtego popołudnia wrócił z cyrku przygnębiony i zaprowadził mnie do swojego gabinetu, gdzie znajdowało się biurko, wentylator i biblioteczka z jedną tylko książką. Z dziecinną uwagą dziadek wczytał się w...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1532

Spis treści
Zamów abonament