Komu wypadnie wytknąć nos poza rogatki, niech pisze testament
HISTORIA PRAWA
Welocypedy, automobile, parowozy, czyli wypadki, odszkodowania i kary
Komu wypadnie wytknąć nos poza rogatki, niech pisze testament
STANISłAW MILEWSKI
Poza dorożkami, powozami i tramwajami, o których pisaliśmy w "Rz" z 24--27 grudnia, wypadki drogowe powodowały także inne nowinki techniczne. Na welocypedach, których pierwsze egzemplarze sprowadzono do Warszawy po drugiej wystawie paryskiej w 1867 r. , jeżdżono początkowo dość ostrożnie, i to w ustronnych miejscach; jeśli ktoś się na nich połamał -- to na własny rachunek.
Gdy nowinka ta upowszechniła się nieco i rower zyskał jako tako bezpieczną formę, można było wyjechać tym pojazdem na zatłoczone ulice. Oberpolicmajster odbył 29 marca 1896 r. konferencję z przedstawicielami Towarzystwa Cyklistów i dał rowerzystom pozwolenie jazdy na wszystkich drogach miasta, z obowiązkiem zachowania przepisów, które sprecyzowano dość szczegółowo. Obowiązkowe m. in. było zdanie egzaminu przed kapitanami Towarzystwa i ukończone 17 lat. Pojazd wyposażony być musiał w numer rejestracyjny, a jego właściciel odpowiadał sądownie za wyrządzone szkody.
Bilans pierwszego miesiąca: amatorzy nowego środka lokomocji poturbowali pięciu przechodniów, ajeden sam stał się ofiarą. Wpadła na niego dorożka izostał poraniony w głowę. Potem liczba tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)