Traktat o gastronomii
Traktat o gastronomii
Chodzi o to, jak nas przez kilkadziesiąt lat wypędzano z knajp, szynków i barów. To nie przesada. Szczera prawda. Władza robotniczo-chłopska nie tylko w tej dziedzinie wykazywała brak zrozumienia dla potrzeb ludu pracującego. Zamiast być matką, była złą macochą. Przecież nawet w XIX-wiecznym wilczym kapitalizmie szynk był dla proletariusza zawsze otwarty. Podły, co prawda, ale był. A karczma dla wieśniaka.
Nie idealizując tych miejsc, często brudnych i mrocznych, zgadzając się z oskarżeniami o rozpijaniu ludzi pracy śmierdzącą siwuchą, podłą okowitą, trzeba jednak pamiętać o potrzebach człowieka. W rachunek tych potrzeb wpisana jest knajpa i alkohol, który pozwala, w umiarkowanych ilościach, na poprawę samopoczucia, chwile rozluźnienia, euforii.
Nie wdając się w zbyt szczegółowe rozważania na ten temat, możemy stwierdzić, że jeszcze po wojnie w Warszawie była silnie rozbudowana sieć knajp, szynków i kawiarenek dostępnych dla zwykłych ludzi. Były to pozostałości przedwojenne,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta