Przyjechać do Drohobycza
W ogródku przed domem Schultza różowo i niebiesko kwitną astry
Przyjechać do Drohobycza
WŁODZIMIERZ PAŚNIEWSKI
Pod koniec sierpnia, w zmiennej scenerii dopalającego się lata, Drohobycz przygotowuje się do ogólnego nastroju nadciągającej jesieni, która - wiele na to wskazuje - przyjedzie pociągiem elektrycznym z Truskawca albo od strony Stryja, i ta niepewność oczekiwania powtarza się każdego roku, gdy dni stają się krótsze i we wczesnych godzinach spowite w poranne mgły. W powietrzu czuje się jesień, wyraźnie zalatuje jesienią, która na razie nie ma śmiałości ogłosić swojego panowania. Prawdopodobnie w chwili, gdy piszę te zdania, błąka się bez celu po Parku Zdrojowym w Truskawcu lub wystaje przed Pawilonem Wód Mineralnych, popijając "Naftusię", pewna, że prędzej czy później nadejdzie jej nieuchronna pora. Tymczasem jeszcze trwa lato, a raczej ze wszystkich stron rozlega się jego pożegnalny śpiew.
Ostatni raz byłem tu sześć lat temu krótkim wypadem ze Lwowa, by spotkać się z Maurycym Weissem, ostatnim mieszkającym w Drohobyczu krewniakiem Brunona Schulza. Odwiedziny w starym, pamiętającym czasy austriackie domu przy ulicy Łesi Ukrainki 3, opisałem potem w "Podróży na Kresy", która weszła do zbioru esejów "Gramatyka rozproszenia". W twarzy kuzyna...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta