Antylustracyjne zatrucie
Antylustracyjne zatrucie
RAFAŁ A. ZIEMKIEWICZ
Kiedy o jednej z kluczowych dla polskiej polityki spraw pisze autor tej miary co Stefan Bratkowski, czytelnik ma prawo wymagać przenikliwości, a nie powtarzania stereotypów, ukutych na użytek propagandy. Tymczasem, muszę z przykrością stwierdzić, poświęcony lustracji tekst "Rewolucja pożera własne dzieci" ("Plus Minus" 4/2000) takimi właśnie propagandowymi frazesami operuje.
***
"Lustracja, potrzebna i celowa, nie miała szczęścia - pisze Stefan Bratkowski. - Najpierw skompromitował ją Macierewicz, za młodu radykał jako guevarysta, i - co zwykłe u charakterów podatnych na skrajność - nie znający w niczym umiaru: opaskudził przywódcę własnej partii."
Otóż ponad rok przed Macierewiczem listę domniemanych agentów ułożył Andrzej Milczanowski. Umieścił na niej wszystkie nazwiska, które wskazał później Macierewicz. Czy mamy wierzyć, że chciał "opaskudzić" akurat te same osoby? Czy również zawiść była jedynym uzasadnieniem wniosków, które wobec tych samych osób sporządził później rzecznik interesu publicznego?
Przyjęło się bez cienia dowodu imputować Macierewiczowi, że układał listę na potrzeby politycznej gry. Na czym by jednak ta gra miała polegać? Co mógł ugrać minister mniejszościowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta