Szczęśliwy człowiek kina
Andrzej Wajda: Przez wiele lat byłem głosem tych, którzy głosu nie mieli
Szczęśliwy człowiek kina
FOT. ANNA BRZEZIŃSKA
Członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej przyznali panu Oscara za wierność idei wolności, za humanistyczne treści pana filmów. A za co pan sam dałby sobie Oscara?
ANDRZEJ WAJDA: Za "Popiół i diament".
Ja bardzo wysoko cenię "Popiół i diament" jako opowieść o tragicznym pokoleniu AK-owców. Ale dzisiaj film ten wzbudza wiele kontrowersji, niektórzy uznają go za prokomunistyczny.
Tak mówią często ci, którzy w tamtej rzeczywistości nic nie robili. Albo ci, którzy oceniają przeszłość z punktu widzenia dnia dzisiejszego, a to przecież absurdalne. Wtedy mieliśmy dwie możliwości: działać albo nie działać. Jeżeli decydowaliśmy się na pracę, to trzeba było brać udział w tym, co było wokół. Ale przecież pracując kształtowaliśmy nasze życie i nasz kraj. Gdyby nie nasze filmy, literatura, gdyby nie sprzeciw opozycjonistów - to nie wydarzyłoby się to, co się wydarzyło w gdańskiej stoczni w 80. roku. To w jakimś stopniu było również nasze dzieło.
Powiedział pan o Oscarze za film, a gdyby przyznawał pan sobie Oscara za osiągnięcia życia, to za co?
Chyba za to, że nie zagapiłem się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta