Galopująca armia wirtuozów
Witold Gombrowicz doceniał dobrodziejstwa gramofonu, a publiczne koncerty uznawał za "nabieranie gości"
Galopująca armia wirtuozów
ROBIENIE Z CHOPINA NARODOWEGO SZTANDARU WITOLD GOMBROWICZ ODBIERAŁ JAKO KOLEJNY TRIUMF "NIŻSZOŚCI" NAD "WYŻSZOŚCIĄ". NA ZDJĘCIU GOMBROWICZ Z ARGENTYŃSKIMI PRZYJACIÓŁMI, LATA 60.
FOTOGRAFIA Z KSIĄŻKI RAJMUNDA KALICKIEGO "TANGO GOMBROWICZ"
GRZEGORZ ZIEZIULA
Należał do pisarzy, których intelektualne ambicje popychały w kierunku dziedzin zupełnie im obcych. Przez całe życie przejawiał żywe zainteresowanie filozofią, a swoją wrażliwość na współczesną grafikę i malarstwo skrzętnie skrywał przed czytelnikami. Kilku argentyńskich przyjaciół zapamiętało go także jako "namiętnego amatora muzyki, wkładającego w to całe skupienie i całą swą obsesyjność".
Dzisiaj nie sposób byłoby poprzestać na skreślonym w ten sposób wizerunku zapalonego i zdziwaczałego nieco melomana. Gombrowicz wykraczał z pewnością poza ciasne ramy takiego portretu.
Pianola i gramofon
Jego droga do muzyki stanowi przykład mozolnego wydobywania się z dyletantyzmu. Muzycznymi tradycjami dom Gombrowiczów poszczycić się nie mógł, a dzieci wychowywano w atmosferze jak najdalszej od wszelakich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta