Parada radości w rytmie techno
Kolorowe włosy i jaskrawe makijaże. Dominują pomarańcze, seledyny i biel. Są statuy wolności i przybysze z obcych planet. Gdzieniegdzie trolle, gnomy i hobbity. Jak w powieściach Sapkowskiego czy Tolkiena. Przez piętnaście godzin młodzi ludzie tańczyli w sobotę w Łodzi w rytmie techno. Policja nie zanotowała żadnego przestępstwa. Nie wyleciała ani jedna szyba i nie było poważnych interwencji karetek pogotowia. A szacuje się, że w łódzkiej imprezie wzięło udział ponad 30 tysięcy osób. Berlińczycy mają Love Parade, brytyjczycy Fantazzi, a łodzianie Techno Festival.
Dziewiętnastoletni Michał ma jaskrawo żółtą podkoszulkę i seledynową koronę, niczym nowojorska Statua Wolności. Na szyi zawiesił dwa różowe światła. - Techno jest dla mnie wszystkim. Natchnieniem, energią, relaksem - wykrzykuje. Jego rówieśnik Kacper pomalował twarz w czarno-czerwono-białe plamy. Rogi dowodzą diabelskiego pochodzenia. - Ale to nie jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta