Nasiąkam
Guru polskiego jazzu. Lubi stany ekstremalnych olśnień, ale od kilkunastu lat zachowuje abstynencję. Z Tomaszem Stańko o genach nowatorstwa i dzikim jazzie rozmawiają MARIA SZABŁOWSKA i MAŁGORZATA TERLECKA-REKSNIS
To, co i jak gram, wiąże się z tym, kim jestem i co myślę. Muszę dużo ćwiczyć, żeby mieć kondycję. Do grania używam siły
ZDJĘCIE AGNIESZKA WŚCIUBIAK
Czy pamiętasz jeszcze, skąd w twoim życiu wzięła się trąbka?
- Z harcerstwa. Uczyłem się w szkole muzycznej i byłem jedynym muzykiem w drużynie. Kiedy jechaliśmy na zlot skautów do Sarajewa, dostałem sygnałówkę i musiałem nauczyć się grać pobudki. Wziąłem parę lekcji u profesora Lutaka, który był kolegą ojca, i zacząłem grać.
Czy chodziło ci już wtedy po głowie, że dokonałeś życiowego wyboru?
- Po głowie chodziła mi platoniczna miłość, bo w Sarajewie pierwszy raz się zakochałem. Oczywiście nieszczęśliwie. Miałem wtedy 13 lat.
Kim chciałeś zostać?
- Chciałem być artystą. Chodziłem z Jackiem Ostaszewskim, późniejszym liderem grupy Osjan, do liceum Kochanowskiego w Krakowie. Razem startowaliśmy w konkursach recytatorskich, interesowaliśmy się malarstwem, chodziliśmy na wykłady z historii sztuki, trochę próbowaliśmy malować. Aż w końcu zaczęliśmy grać. Jacek na klarnecie, ja na pianinie. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta