Obywatel bez zaplecza
Obywatel bez zaplecza
Rachuby Olechowskiego najlepiej obrazuje stwierdzenie, że pozycja Aleksandra Kwaśniewskiego "topnieje i strumyk z tego lodowca płynie do mnie, bo do kogo miałby płynąć"
FOT. GRZEGORZ HAWAŁEJ
MAŁGORZATA SUBOTIĆ
Przebieg kampanii Andrzeja Olechowskiego wskazuje, że dość dobrze wykorzystał karty, które miał w ręku, startując do prezydenckiej rywalizacji. W kartach tych nie było podstawowego atutu - własnego zaplecza politycznego.
To Olechowski pierwszy rozpoczął kampanię prezydencką. Swój start w wyborach ogłosił ponad sześć miesięcy temu. Zgłoszenie się Olechowskiego poprzedził apel czterdziestu intelektualistów i jednego robotnika o to, by eksminister i bankowiec stanął do prezydenckiej rywalizacji.
Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom nie poparła go ani Unia Wolności, ani inne ugrupowania centroprawicowe, jak Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe czy Ruch Stu.
Bez efektu przekłutego balona
Został kandydatem bez politycznego zaplecza. I był to główny powód tego, że zarówno politycy, jak i socjologowie dawali mu minimalne szanse na zajęcie miejsca w pierwszej trójce pretendentów. Powoływali się na przypadek Hanny Gronkiewicz-Waltz, która pięć lat temu sromotnie przegrała w wyborach. Też była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta