Kwestia zwykłej sprawiedliwości
Emerytowany prawnik z Pekinu i chłopka z prowincji Fujian rzucili wyzwanie bezpiece
Kwestia zwykłej sprawiedliwości
Dostępu do urzędów strzegą w Pekinie policjanci i strażnicy po cywilnemu. Na fotografii: strażnik nakazuje mężczyźnie zwinięcie transparentu z hasłem protestacyjnym.
FOT. (C) AP
PIOTR GILLERT
z Pekinu
To wyjątkowy przypadek, a jako prawnik mam obowiązek dochodzić sprawiedliwości wszędzie tam, gdzie jest ona gwałcona - wyjaśnia mecenas Wang w sposób tak naturalny, jakby rozmowa toczyła się na Manhattanie, a nie w Pekinie.
W słoneczny poranek 2 października niepozorna kobieta z siedmioletnią dziewczynką u boku stanęła przed gmachem Prokuratury Głównej w Pekinie. Błyskawicznie wyjęła z podróżnej torby wielką płachtę papieru, rozwinęła ją i uniosła wysoko nad głową. Nim ktokolwiek z przechodniów zdążył przeczytać napis na płachcie, stojący obok wartownik wyrwał ją kobiecie i podarł. Nieco zmieszana, próbowała wręczyć mu kartkę z petycją, lecz on tylko patrzył na nią obojętnym wzrokiem, pokazując co chwila ręką, by sobie poszła.
Gdyby wartownik mógł przeczytać petycję, dowiedziałby się, czego chce Lin Meihua z prowincji Fujian - chce uczciwego dochodzenia w sprawie śmierci męża, zamordowanego, jej zdaniem, przez lokalną bezpiekę.
Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta