Podróż do tej samej pułapki
Do dziejów "Spartakusa" trzeba dopisać kilka ważnych wątków
Podróż do tej samej pułapki
"SPARTAKUS" MIAŁ BYĆ EPICKĄ OPOWIEŚCIĄ, DZIŚ JEST POPISEM MNIEJ LUB BARDZIEJ EFEKTOWNYCH EWOLUCJI TANECZNYCH
FOT. PIOTR KOWALCZYK
JACEK MARCZYŃSKI
Balet "Spartakus" Arama Chaczaturiana przez lata przedstawiano u nas jako szczytowe osiągnięcie radzieckiej kultury. Nie inaczej było i tym razem, gdy spektakl przywiózł do Warszawy moskiewski Teatr Bolszoj, choć oczywiście zamiast słowa: "radziecki" dziś używa się przymiotnika: "rosyjski". Historię "Spartakusa" należałoby jednak zacząć od zdania wygłoszonego w 1948 roku przez Tichona Chriennikowa: - No, koniec z tym na zawsze. Hydra formalizmu nie podniesie już głowy.
Tichon Chriennikow przeszedł do historii, gdyż jako pierwszy w swej operze "W burzy" wprowadził na scenę postać Lenina. Powód drugi - był wieloletnim szefem Związku Kompozytorów Radzieckich, a stanowisko to objął w 1948 roku właśnie wówczas, gdy rozprawiano się z tzw. formalizmem w muzyce.
Pechowa opera
Był to jeden z fragmentów kampanii Stalina przeciw środowiskom artystycznym, które w atmosferze powojennej euforii mogły okazać się zbyt podatne na wpływy kultury...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta