Buduję swoje maszyny
Buduję swoje maszyny
FOT. JACEK DOMIŃSKI
Rz: Ponad ćwierć wieku robi pan już własne kino, zaskakuje pan świat. Jak zaczęła się ta przygoda z filmem?
ZBIGNIEW RYBCZYŃSKI: Zamierzałem iść na reżyserię do łódzkiej szkoły filmowej. Prof. Ksawery Piwocki, historyk sztuki zaproszony na studniówkę do liceum plastycznego w Łazienkach, które kończyłem, przekonał mnie, bym zdawał na wydział operatorski: "Film to technologia - wyjaśniał - tam poznasz istotę kina, warsztat i narzędzia, a reżyserem możesz zostać, kiedy zechcesz". Posłuchałem. Z wdzięcznością wspominam tę cenną radę.
I urzekła pana materia kina, magia światła. Podczas studiów zaskakiwał pan pomysłami wykładowców, eksperymenty Warsztatu Formy Filmowej, którego był pan współtwórcą, budzą zainteresowanie do dziś. "Plamuz", "Nowa książka" były obietnicą nowego, sypnęły się nagrody, honory. "Tango" zdobyło Oscara... Jakie jest źródło inspiracji pańskich niecodziennych pomysłów?
Niełatwo dociec, co bywa źródłem inspiracji twórczej, co daje początek jakiejś myśli. Moim dopingiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta