Przejść pod brzuchem kolosa
Przejść pod brzuchem kolosa
Wytresowanie słonia zabiera wiele lat. Trzylatek oddzielany jest siłą od matki. Przydziela mu się opiekuna zwanego mahout, który musi zdobyć jego zaufanie, a potem nauczyć go wykonywania komend.
FOT. ANDRZEJ LISOWSKI
Parę miesięcy temu urzędnicy i policjanci ostatecznie przepędzili słonie z ulic Bangkoku. Tylko w tym jednym wielkim mieście świata usiłowano godzić naszą cywilizację techniczną z tradycją kraju, gdzie słoń jest zwierzęciem narodowym, otoczonym sympatią i szacunkiem.
Teraz policja nakłada karę na każdego przyłapanego tutaj poganiacza słoni, a zwierzę wywozi wielką ciężarówką na prowincję. Okazuje się, że na słoniu nie można wjechać w wiek XXI nawet w państwie, które ma słonia w herbie.
Święte zwierzę Syjamu
Matka Buddy - bezpłodna dotąd Maia Gautami, królowa podhimalajskiego państewka - urodziła syna, po tym jak przyśnił się jej biały słoń wchodzący do jej łona, co stanowi tutejszą wersję niepokalanego poczęcia. Jeden z najstarszych bogów hinduizmu, Ganes, miał głowę słonia, a najpotężniejsze z lądowych zwierząt było tutaj święte na długo jeszcze przed sławetną "świętą krową", bo aż w zamierzchłych czasach przed podbojem subkontynentu indyjskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta