Rejs Rasputina
Rejs Rasputina
Rejs zaczyna się wczesnym wieczorem. Trwa do rana. Zwiedza się kilka klubów i wypija morze alkoholu. Tak bawi się Moskwa. Rozpustny Petersburg czasów Rasputina to przy niej klasztor ANDRZEJ KROPIWNICKI, ZDJĘCIA MAREK KOWALCZYK
Rejs obiecał mi Wołodia Bilajew, młody inżynier metalurg i mój przyjaciel. Na początku w ogóle nie zrozumiałem, o co chodzi. Jak większość Polaków nie wierzyłem nawet w istnienie moskiewskich nocnych klubów. A już całonocna rundka po tancbudach stolicy Rosji wydawała mi się czystym samobójstwem. Bo przecież, po pierwsze, nie działa transport. Po drugie, wszędzie czai się mafia. Wreszcie - kto normalny wypije tyle wódki?! Ale Wołodia się uparł.
Z ARBATU DO GANGSTERÓW. Na Arbacie, ukochanej ulicy Bułata Okudżawy, puchy. Ktoś gra na gitarze, ktoś inny śpiewa stare, zapomniane piosenki Włodzimierza Wysockiego. Skansen. Dopiero nieopodal, na Nowym Arbacie życie toczy się jakby nieco szybciej. Dawna arteria przelotowa to dziś aleja eleganckich pubów i klubów dla tzw. nowych Rosjan - hałaśliwej grupy powiązanych z mafią nowobogackich.
Siedzimy w pubie John Bull. Kilku młodych Amerykanów kończy właśnie wieczorny obiad.
Tu zawsze pełno Jankesów - komentuje Wołodia. - Przychodzą, bo w takich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta