Lepsze mocne dzielnice, czy słabe gminy
Lepsze mocne dzielnice, czy słabe gminy
FILIP FRYDRYKIEWICZ
Być może jutro rozstrzygnie się, jaki ustrój będzie miała Warszawa po najbliższych wyborach samorządowych w lecie 2002 roku. Połowa posłów opowiada się za zmianą radykalną - scaleniem miasta w jedną gminę. Druga połowa uważa, że wystarczy korekta obecnego stanu, nie ma potrzeby likwidowania jedenastu gmin.
Nie ma dyskusji o tym, czy w ogóle zmieniać ustrój stolicy. Wszyscy, i mieszkańcy Warszawy, i politycy w parlamencie, są przekonani, że obecny jest nieefektywny - powoduje krzyżowanie się kompetencji, rozrost administracji, ogranicza możliwości korzystania z potencjału wielkiego organizmu, jakim jest Warszawa.
Dość eksperymentów
Zwolennicy hasła "jedno miasto - jedna gmina" chętnie powtarzają: dość już eksperymentowania, eksperymenty się źle skończyły. Trzeba Warszawie dać jasny, czytelny dla wszystkich ustrój. Najlepiej taki, jaki mają inne duże miasta w kraju. To ograniczy administrację, zmniejszy liczbę radnych.
Druga strona mówi: uprościć - tak, ale dlaczego zaraz niszczyć to, co było dobre, co się sprawdziło. Wystarczy wzmocnić kompetencje władz miejskich, dodać im trochę pieniędzy z tych, które teraz wpływają do kas gminnych, na większe, ogólnomiejskie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta