Clinton jak żywy
Clinton jak żywy
Bill Clinton z polskim prezydentem
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Dobrze jest być byłym prezydentem USA. Gdy rozentuzjazmowany tłumek oblegający Billa Clintona na warszawskiej Starówce stratował puszkę z groszami niemego grajka na flecie, były prezydent zarabiał właśnie okrągłą kwotę stu tysięcy dolarów. Ale Clinton ma większe zmartwienia od grajka, bo musi spłacić wielomilionowe długi.
Przepis na sto tysięcy dolarów jest niesłychanie prosty: trzeba być świeżo upieczonym byłym prezydentem USA i dostać zaproszenie na sympozjum od "Pulsu Biznesu".
Plan pobytu Billa Clintona miał być następujący: były prezydent przylatuje po południu do hotelu, bierze prysznic, przygotowuje się do wykładu, bierze udział w seminarium; wieczorem spotyka się z Aleksandrem Kwaśniewskim i uczestniczy w przyjęciu w Pałacu Prezydenckim. Ale Clinton przejechał w kolumnie samochodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta