Satysfakcja na haczyku
Satysfakcja na haczyku
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
ANTONI KOWALIK
Nie pomoże podchodzenie do stawu tyłem ani inne zaklęcia. Trzeba wiedzieć, gdzie łowić, kiedy i na jaką przynętę. Bywa jednak i tak, że wędkarz ignorujący wszystkie uznane zasady łowienia wraca z taaaką albo jeszcze większą rybą. To świadczy, że warto próbować.
Mój największy wędkarski wyczyn to prawie pięciokilowy karp, którego złowiłem przez absolutny przypadek. Świadczył o tym haczyk, który wbił się rybie w brzuch niedaleko ogona. Prawdopodobnie karp chciał zignorować moją przynętę, ale nie zachował odpowiedniego dystansu. I stało się. Byłem tak oszołomiony, że nie wiem, w jaki sposób udało mi się podprowadzić go do podbieraka. Walczyliśmy i to jest właśnie przeżycie, na które się czeka. Prawdziwą satysfakcję daje walka, a nie złowione kilogramy. Mój znajomy wędkarz z Chełma Lubelskiego, który wyciągnął z jezior już kilka ponad 15-kilogramowych karpi, najczęściej oddaje to, co złowił.
Spławik niekoniecznie
Inaczej łowi się w rzece, inaczej w jeziorze. Na jeziorze łowi się najczęściej metodą spławikową, w rzece - gruntową. Rzuca się przynętę na dno rzeki i czeka, aż ryba zacznie brać. Wędka do łowienia z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta