Tragedia z mglistym tłem
Twierdzi, że jeśli nie zabiłby zięcia, to zginąłby z jego ręki
Tragedia z mglistym tłem
-- Chodził, gdzie chciał, przecież nie mogłem mu zabronić. Ale bałem się, bo wiele razy groził, że zabije mnie i córkę, to znaczy swoją żonę.
59-letni Józef Filipski (wszystkie nazwiska zmienione) chcąc nie chcąc dzieli gospodarstwo z córką i jej mężem. Zaadaptował dla nich fragment obory, urządził pokoik, żeby młodzi mieli gdzie mieszkać.
-- Nieraz, gdy szedłem do szopy, to słyszałem krzyki i wyzwiska -- twierdził w śledztwie Filipski. -- Wtedy też tak było. 25 marca br. wróciliśmy z kościoła w sąsiedniej wsi. Z mszy odprawionej za zmarłą wnuczkę.
Nabożeństwo przeciągnęło się do godziny dziewiętnastej. Potem Filipski z żoną, córką i wnuczką poszli jeszcze do kawiarni. Wypił dwie szklanki wina. Po godzinie dotarli do domu. Jan zrobił awanturę żonie, że tak późno wróciła z kościoła. Posypały się wyzwiska i groźby.
Trudno dziś dociec, od kiedy trwała gehenna. Przed dwoma laty Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim skazał Jana Pawlickiego na dwa lata pozbawienia wolności za znęcanie się nad żoną, córką i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta