Z baśni i legend
Ze świata baśni i legend, którymi mnie obdarowywano w dzieciństwie, abym uczył się myśleć, utkwiły mi w pamięci na całe życie nie tylko te przyjemne z radosnym finałem, jak o Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce, lecz również te mroczne i złe - o dżinie, który uciekł z butelki, o Golemie i o potworze doktora Frankensteina. Słuchałem ich zafascynowany, ale dreszcze chodziły mi po plecach. Były to baśnie o siłach destrukcji, które wymknęły się spod kontroli ich twórców.
Przed kilkoma laty pisałem o tym w swoim "okienku" z okazji skandalicznych i obelżywych dla społecznego porządku działań pewnego, acz - jak się wówczas wydawało - marginalnego ugrupowania. Dziś znalazło się ono w parlamencie, cieszy się coraz większym poparciem i szczerzy zęby w telewizji, obiecując nam, że dopiero teraz dostaniemy prawdziwą lekcję.
Czy mają tego świadomość jego ojcowie chrzestni?
Maciej Łukasiewicz